Nierzadko, kiedy czytam recenzje różnych tekstów kultury, moim oczom ukazują się takie komentarze, jak: "Nie warto tracić czasu, główny bohater to straszny hipokryta." albo "Boże, co za hipokryzja... Żałuję, że zaczęłam tą serię". Czy jednak hipokrytyczne postacie naprawdę są wadą, którą należy wytykać autorom? Fakt, nikt nie lubi interakcji z osobami działającymi wbrew własnych słów i przekonań, ale czy dodawanie właśnie tak postępujących bohaterów do fikcyjnych historii nie nadaje im realizmu, a nawet i psychologicznej głębi?
Bądźmy szczerzy, wszyscy jesteśmy czasem hipokrytami. Nawet jeśli niektórzy z nas nie będą chcieli tego przyznać, to nie ma człowieka, który ani razu w swoim życiu nie zrobiłby niczego hipokrytycznego. Wynika to z ludzkiej natury, w której leży nie tylko opieranie znacznej części swoich decyzji na nielogicznych emocjach, ale też konflikt świadomości z podświadomością. Przykładem takiego konfliktu może być sytuacja, kiedy osoba stanowczo sprzeciwiająca się rasizmowi, mając wybór między białoskórym a afroamerykańskim prawnikiem podświadomie wybierze tego pierwszego, mimo iż drugi ma lepsze kompetencje. Prawda jest taka, że wielu ludzi, choć stanowczo przeciwstawia się dyskryminacji, nieświadomie bardzo często kieruje się stereotypami i uprzedzeniami. Oczywiście nie jest to reguła - nie twierdzę też, iż jest to zachowanie akceptowalne - ale uprzedzenia są częścią instynktu obronnego wpisanego w nasze DNA. Zwierzęta, tak samo jak i ludzie, mają tendencję do unikania odmiennych osobników i jest to rzecz całkowicie normalna. Akceptowalna? W żadnym wypadku! Niemniej, normalna.
Hipokrytyczne zachowania mogą też wynikać z masy innych powodów, takich jak urażone ego, zawiść, chciwość, frustracja, panika, zmęczenie, czy nawet różnej natury zaburzenia osobowości. Nie wspominając już o przypadkach, kiedy ktoś nie zdaje sobie sprawy z własnej hipokryzji. Inną ważną kwestią jest to, iż ludzie się po prostu zmieniają. Światopogląd niekiedy potrafi zmieniać się z dnia na dzień i nie jest to niczym nienaturalnym. Niemniej, ludzie widząc takie zmiany, często nazywają osobę, która przez nie przeszła hipokrytą – nawet jeśli jest to postać z książki lub filmu. Często też właśnie zaobserwowanie u siebie hipokryzji jest prekursorem do zmiany poglądów. Notorycznie zaprzeczając samemu sobie, człowiek zaczyna bowiem kwestionować, czy jego opinie aby na pewno są zgodne z rzeczywistością.
Biorąc to wszystko pod uwagę uważam, iż hipokryzje w wykonaniu fikcyjnych postaci (o ile są umiejętnie wprowadzone przez osobę autorską) nie tylko nie są złe dla historii, ale nawet mogą stanowić jej zaletę – zwłaszcza w przypadku treści psychologicznych. W mojej powieści „Jak można dopuścić się czegoś tak nieludzkiego?” Alicja nierzadko gubi się we własnych przemyśleniach, czy nawet dopuszcza się czynów sprzecznych z głoszonymi przez nią poglądami. Wbrew temu, co można pomyśleć, jest to zabieg celowy, który ma właśnie nadać historii psychologicznego realizmu. Bardzo mi bowiem zależało, aby przedstawić obraz upadku chorego psychicznie człowieka tak rzetelnie, jak tylko potrafię. A co wy myślicie na ten temat? Zgadzacie się ze stwierdzeniem, iż hipokryzja w książce może być jej zaletą?
Dziękuję za przeczytanie tego wpisu do końca. Zachęcam do obserwowania moich mediów społecznościowych po więcej podobnych treści. Wszystkiego dobrego!
J. F. Wawrzyn